piątek, 7 października 2011

Rossijskaja Gazieta...

pisze mniej więcej to, co ja staram się analizować od roku.Pisze,że Premier Tusk przegrać może, ale wygra, a Pis wygrać musi, ale przegra. Proste, prawda?

Bardzo proste, ponieważ Rosjanie, choć nie lubią Polski to jednak kochają Polaków.I bardzo w nich wierzą.Tym samy odwzajemniamy się Rosjanom, choć już obserwuję zapędy, by ich cywilizować.Po naszemu, więc po katolickiemu.Chyba się raczej nie poddadzą tej cywilizacji, ale sami zadbają o zasady demokratyzacji swojego życia.Możemy im jedynie przyjażnie pomóc, jeśli się o pomoc zwrócą.Póki co-nie słyszałam , by potrzebowali naszych kazań, nakazów i zakazów.Potrzebują ożywionej wymiany handlowej i potrzebują dobrej współpracy z nami.A my są na Wschód obrażone wielce i pokazujemy mu plecy.W szczególności najatrakcyjniejszą ich część.Z wyższością wysoką, bo wysoko mierzymy zawsze.I dlatego spadamy spektakularnie i z rozgłosem.
Upadek tacy rysuje mi się dość wyrażnie.
Zrzucamy się nań obficie od tysiąca lat.Chcąc nie chcąc zrzucamy się wszyscy, ale wyborne wino spija tylko jeden.Odwracając się przy tym do nas...plecami.
Coś mi mówi,że to się zmienić w końcu musi.Na tacę poszło 64 miliardy PL drogą przykościelnej Komisji Majątkowej.Za tę tacę nasza edukacja mogłaby się podnieść z klęczek.Nie, o tacy więcej tu nie napiszę, bo chcę zachować umiar.To nic,że taca umiaru nie ma.Nigdy go nie miała.

Chcę zachować umiar w sprawach, gdzie nigdy go nie było, więc najlepiej będzie gdy napiszę co jeszcze wciąż można ocalić.Możemy przede wszystkim ocalić swoją godność.Przyda się ona nam, gdy spróbujemy policzyć i zważyć nasze wspólne marzenia, pragnienia i potrzeby.Nie są zbyt wygórowane, bo przede wszystkim chcemy być bezpieczni.Osobiście czuję się bezpieczną, gdy mnie nikt nie atakuje słowem złym, głupotą bez granic i gdy spotykam się z ludżmi, a po tych spotkaniach nic mi nie jest.Wolałabym być bezpieczniejsza nieco i dlatego walczę z kłamstwami jak umiem.Przeważnie nie umiem, więc szukam zwolenników i sojuszników.Szukając ich-też chciałabym być troszkę bezpieczniejsza, bo wolałabym, by nikomu nie przyszło do głowy, by mnie "puknąć".A "puknąć" chce mnie wielu.Nie tylko mnie i nie są tylko godoty, sumienia, polszewiki, szokerki... z Poletka Janusza Palikota.
Podobałoby mi się, gdyby więcej ludzi na mój widok uśmiechało się zamiast zionąć.I żeby nie pytali z czego mi tak wesoło, podczas gdy... i tu wymieniali ostatnie dramaty i tragedie ludzkie w mojej wsi.
A wieś moja piękna jest, rozległa i przebogata.
Przebogata w ten rodzaj cudownej energii, co go nazywamy kapitałem ludzkim.
Co dziesiąty mieszkaniec mojej wsi myśli własnymi myślami i czuje własnymi czuciami.Nie jest niewolnikiem narzuconych schematów  i swoją godność zachowuje z dumą.Ci ludzie mają za sobą najważniejsze życiowe decyzje i są sobą. To sporo, bo to jest wszystko, co mogą robić.Teraz podnoszą głowę i dzielą się sobą z innymi.Coraz śmielej, jak Ula, Iza i Daniel, były ksiądz.
O byłym księdzu w tym miejscu muszę wspomnieć, bo jest bardzo podobny do mojego siostrzeńca.Obliczył,że możemy ocalić z naszych wspólnych pieniędzy jakieś 33 miliardy, czy jakoś tak.Przydałyby się nam, bo moglibyśmy poprawić los najbardziej potrzebujących pomocy. W sprawie liczb czasem jestem bezradna, więc odsyłam na blog redaktora naczelnego "Fi M", czyli Jonasza- Romana Kotlińskiego.

Siebie odsyłam do garów i niech mnie eurodeputowany lewicy?! nie przynagla, skoro przynaglał prezydentową Kwaśniewską.Sama idę kiedy chcę, a właśnie chcę i pójdę.Albo nie. Jeszcze pomyślę, czy iść do garów, czy zająć się rozwiązywaniem piekielnie trudnego sudoku.Może będę to i jeszcze sporo więcej robić jednocześnie, jak każda z nas to czyni nieustannie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz