piątek, 23 września 2011

Przeżuwanie

Dziadek z Wehrmachtu albo babcia -sporo jeszcze może wnieść do wyborów.
Tymczasem trwa przeżuwanie trawy zielonej, ale przede wszystkim sianka.

Trawka jest raczej mało energetyczna i twórcza, a sianko jakby nico zatęchłe.
Zatem na dwa tygodnie przed wyborami wciąż wypatruję ożywienia na pastwiskach i wśród elektoratu, który wciąż sobie drzemie pysznie i beztrosko.
Premier obudził się pierwszy i zagłosuje na siebie.Nie jest hipokrytą jak były premier.I to,że nie jest - jakoś mi się podoba.
Podobałoby mi się iść na wybory , wszak mam wolę, by iść.
Pójdę na wybory ważne, doniosłe i przełomowe, bo na żadne inne nie chce mi się fatygować.Nie i już, bo do przeżuwania nie mam zębów ani w przeżuwaniu nie gustuję.I nie mam potrzeby przeżuwać fruktów, których nie lubię.
Lubię mieć pewność,że wybory będą ważne, więc zaczynam od wątpliwości.
Mogą one być formalnie nieważne z powodu odrzucenia aspiracji Nowej Prawicy, ale nie o formalności mi chodzi.Nawet nie o to,że listy wyborcze ułożyło sześciu patriarchów partyjnych i spośród ich pupilków , najczęściej miernych i biernych- możemy tylko wybierać.Dobry i taki ochłap, bo przecież sami mogli się wybrać i nawet nam nie powiedzieć,że się wybrali.A jednak mówią przecież i to,że łaskawie mówią- nazywamy demokracją.Demokracją partyjną rzecz jasna. A ja za demokracją partyjną jakoś nie jestem.
Nie jestem, a na wybory zamierzam iść, więc mam drobny kłopot.
Nawet dwa, bo jeden z efektami medialnego przeżuwania informacji o kandydatach partyjnych, a drugi z chęciami dokonania wyboru ważnego, doniosłego i przełomowego.Z pierwszym kłopotem poradzę sobie łatwiej, bo rozpoznanie tego, co mnie naprawdę przeraża nie jest czynem na miarę Herkulesa.Gorzej z tym,że mam aspiracje dokonania ważnego wyboru i mój głos może nie spełnić roli, którą mu nadaję.

A moje aspiracje nie są znów tak małe jak mali są przeżuwacze swojej niegdysiejsiej władzy politycznej.Nie są małe i jeszcze wciąż rosną.Wraz z nadzieją na pojawienie się jakiegoś dziadka z Wehrmachtu dla przeżuwaczy, albo babci dla tych, co chcą tylko przezimować przy żłobie.Jakiś rok albo dwa, gdy minie kryzys.Tylko że kryzys nie minie, jeśli przy żłobach pozostaną przeżuwacze  i namaszczeni na życie przy żłobach.
Czasy są ciężkie i wymagające.Mogą być tylko cięższe z rosnącymi obciążeniami budżetu dla przeżuwaczy, więc rozglądam się za kimś innym, co bym go mogła wybrać i spać spokojnie.Jak znajdę to go sobie mianuję  przywódcą.Może już nawet znalazłam, ale tylko upewniam się, czy faktycznie jest przywódcą.Przywódcą siebie przede wszystkim, a potem dopiero moim , naszym.
Przeciwnicy Janusza Palikota twierdzą,że " dla Palikota najważniejszy jest Palikot".Bardzo bym im chciała wierzyć, ale jeszcze bardziej wiedzieć, czy tak jest istotnie.
I dlatego prowadzę własne dochodzenie.A nawet śledztwo, bo w  oczach wielu Ruch Palikota podejrzany jest o zbrodnie.Wielką zbrodnię przeciwko armii przeżuwaczy.
I jak tak sobie prowadzę dochodzenie, to znów mam kłopoty, a przy śledztwie to nawet pojawiają się problemy.Realne i totalne.
O problemach realnych napiszę wieczorem, gdy sobie ustalę, czy media mogą mi pomóc w przeprowadzeniu postępowania przygotowawczego do wyborów.
Póki co - nie dostrzegłam, by ktokolwiek traktował o problemach totalnych, a zaliczyłabym doń potrzebę dobrego gospodarza i przywódcy Polski na ciężkie czasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz