czwartek, 29 września 2011

Nie ten...

kapitalizm, nie ten system ekonomiczny, nie ten system demokratyczny...- przemawia b.prezydent Polski  do b. prezydenta Brazylii, wręczając mu nagrodę Fundacji Lecha Wałęsy.Przemawia też do nas wręczając nagrodę swojego imienia.
Wręczenie idzie ciężko, bo nagroda jest ciężka i chyba też ciężko dzielić się bratu Wałęsie swoim imieniem z bratem Lulą.Brat Wałęsa nagrodę dla brata Luli trzyma długo w rękach i wygląda jakby nie chciał się z nią rozstać.

Bo dzielenie się jest sztuką . I sprawą kultury najwyższej.

Bracia wyższych poziomów edukacji nie przechodzili.Skąd mieliby wiedzieć jak się dzielić władzą, która na nich spadła nagle i niespodziewanie.Dobrze,że po latach 30 mówią o problemie dzielenia się.Póki co dzielą się czekami i brat Wałęsa narzekaniem, że nie ma kto ustawić.Ani kapitalizmu, ani systemu ekonomicznego, ani demokracji.
Panie Prezydencie! Gdybyś Pan zaryzykował i zapytał o zdanie moją Babunię, nie miałbyś dziś Pan żadnych skrupułów.Gdyby Pan zapytał mnie-powiedziałabym podobnie, a Pan nie wręczałbyś dziś nagrody socjaliście, który budował klasę robotniczą, gdy w Polsce wdeptywaliśmy je w glebę.
O referendum nikt raczej nie mówił głośno.Tylko Helusia popiskiwała, ale od początku była niesłuszna.I nikt nie chciał słuchać,że trzeba Polakom zadać pytań 57, albo więcej.Mogłaby się nawet godzić na pytań mniej, ale nigdy nie zgodziłaby się na mniej niż tysiąc złotych stypendium dla dziewczynek.
Dlatego była niesłuszna.Babcia i ja zresztą też, bo niesłuszne były problemy takie jak pytania albo odpowiedzi.Debata albo zwykła rozmowa.Negocjacje albo jakieś kompromisy.Patriarchalny system łupów zatriumfował znów w stopniu szalonym, bo jest szalony i szaleje od ponad sześciu tysięcy lat.I robotnik, który został prezydentem zaszalał.Nadmiernie łaskawie dla swoich mocodawców, a bezlitośnie dla reszty.
A teraz mówi: Nie ten kapitalizm...
Pewnie,że nie ten...I jak tak b.prezydent mówi to ja  rozumiem, choć nigdy wcześniej nie rozumiałam.Rozumiem pokojowego noblistę, bo rozumiałam Dziadziusia i jego następców.
Rozumiałam przede wszystkim,że Dziadzia  szczęście powszednie nie znosiło
sprzątania i prania. Kochał, lubił, szanował dom piękny, czysty i zasobny, ale bez procedur , które wprowadzały chaos.Bez sprzątania i prania nie mogło być luksusów, więc Babunia politykowała.Opracowywała plan A( wyekspediowanie Dziadziusia) albo plan B( zajęcia domowe dlań).Plan C ( pomoc Dziadziusia) był ostatecznością, bo Babcia była estetką.I bardzo była przywiązana do kruchych pamiątek, o których Dziadzio mawiał,że są zabytkami i same się rozpadają.
Osobiście najbardziej podobały mi się debaty i kompromisy, a potem ten krótki moment radości po sprzątaniu, praniu czy innym przedsięwzięciu.
Lech Wałęsa tych radości pozbawił mnie.I wszystkich Polaków.
Jego śladem tej radości pozbawia mnie teraz Pis, bo o rozmowach, debatach i takich tam fanaberiach słyszeć nie chce.Ani wódz , ani pretorianie.Przemawiają, ale wówczas ja jakoś nie słucham, bo nie lubię.Nie lubię ambon i nie lubię księżowskiego stylu, który wymija sprzątanie, pranie ...szerokim łukiem,a nakazuje albo zakazuje innym, bo nigdy sobie.

Jak tak przyglądam się scenie, zwanej polityczną, to w końcu doceniam polityki Babuni i wszystkich kobiet.A polityka Helusi staje się tym sposobem powoli moją własną polityką.Dlatego właśnie piszę ten blog.
A piszę o szczęściu najliczniejszych przede wszystkim.I to szczęście najliczniejszych jakoś sobie analizuję.I jeśli kiedyś szczęście najliczniejszych zachwycało mnie i fascynowało, to teraz coraz mniej lubię nań patrzeć.
Bo jakież ono jest to szczęście najliczniejszych?Blade ono bardzo i anemiczne.
Szczęście najliczniejszych wybuchnie 9 pażdziernika, bo wybuchnąć  musi triumfalizm nieudaczników, którzy przegrać wyborów nie mogą.

Jeśli ktoś może wygrać wybory to tylko Ruch Palikota, czyli ja osobiście, ale triumfalizmu nie będzie wcale.Od dawna zresztą triumfuję, bo powoli zaczynam pojmować mechanizmy polityczne, których stosowanie jest zbrodnią przeciwko ludzkości.A nadto śmielej spoglądam sobie w przeszłość i przyszłość.I choć nie pokonuję problemów z szybkością światła albo neutrin- to jakoś powoli oswajam się ze skutkami pierwszej zasady "bandy czworga" : zmiany bez samych zmian.
Wygra Pis i zmieni wszystko.Jak niegdysiejszy Kononowicz zmienił.Bez zmian, czyli reform, bo te szczęściu najliczniejszych nie służą.Najliczniejsi wybiorą zmiany bez zmian i co do tego nie mam już wątpliwości.

Mam wątpliwość cieniutką w jakim stopniu wygra wybory Janusz Palikot.
Druga wątpliwość to stosunek najliczniejszych wyborców do miażdżącej większości, która do urn nie pójdzie.
Niechodzący nie wyjadą z Polski, nie przestaną być jej obywatelami i nie sformują rządu , który z tego prostego powodu demokratycznym być nie może.
Co może więc wystąpić?- o tym dumamy sobie, gdy tymczasem PJN jest pod kreską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz