środa, 11 grudnia 2013

Myślenie życzeniowe

to jedno, a fakty to drugie.
Patriarchalna przemoc wciąż istnieje nad Wisłą i ma się dobrze.Długo jeszcze będzie istnieć, ale NIE powinna tu przemoc zapuszczać swoich korzeni zła i NIE powinna czuć się dobrze, czyli NIE powinna triumfować.
A triumfuje przecież.
Triumfuje przemoc patriarchalna , a ja tylko mogę sobie dywagować : jak długo jeszcze?!!!
Symbolem tej przemocy jest symbol religijny.
Taki symbol, co to wgryzł się w tradycję, kulturę, w obyczaj/historię długą bo aż historię ponad tysiąca lat.Tak osiadł w realiach,że jest NIE do ruszenia i ten fakt , czyli NIEWZRUSZALNOŚĆ zajmuje ostatnio nie tylko mnie.
Bardziej od symbolu religijnego katolicyzmu po roku 325 w kulturę/obyczaj/tradycję/mentalność.... wgryzła się pięćdziesiątka/setka/dzbany.... okowity, ale NIE one są bohaterami czasu, który nazywam sobie mefistofelesowymi.
Wybaczcie,że NIE jestem przesadnie oryginalna w nazewnictwie, ale jaka mogę być !??? W katolicyzmie NIE ma nic oryginalnego, a ja jestem z mocy pokropienia mnie  wodą jako oseska -katoliczką właśnie. Więc jaka mam być.Oryginalna może ?
Mogę być potwierdzaczką  albo zaprzeczaczką i tyle.Mogę potwierdzać to , co mi nakazuje/zakazuje religia albo zaprzeczać.Tak ogromna jest moja wolność,że aż czasem zapędza się do lektury "Fausta" Goethego.
Mogę też pisać komentarze na blogu Palikota, ale moderator tego bloga może mi te komentarze skreślać i robi to ochoczo.
Właśnie napisałam,że tam gdzie jest krzyż tam jest także Wolter.
Chyba NIE dziwicie się Państwo,że taki komentarz NIE mógł się ukazać.Dlatego wróciłam tu, by swoje NIE jakoś zamknąć na amen.
Zanim zamkną mi blog.
Piszę, bo bardzo jestem ciekawa Woltera/Wolterów naszych czasów.
O tym,że krzyż przed oknem Woltera "stworzył" WOLTERA już pisałam wiele razy, ale mogę pisać i pisać, bo to jest nasz aktualny temat nad Wisłą.
Aktualny był od cesarza Konstantyna (czyli od IV wieku), który krzyż wymyślił dla religii, którą sobie kupił.Kupił sobie na soborze w Nicei religię chrześcijańską, ale przerobił ją na katolicką i nakazał namalować krzyż na zbroi swoich żołnierzy. Po  niemal 1700 latach ten sam rozkaz pada w sejmie RP.
Tyle,że nie trzeba malować, wystarczy powiesić i polityka strachu/okrucieństwa/przemocy wygrywa. Z automatu, bo to jest polityka tradycyjna, a więc uznana.
Uzasadnienie wyroku sądowego  w sprawie krzyża to temat osobny, bo to temat wstrząsający.Wstrząsa podstawami tego, o czym pisał Goethe/Wolter... i Karlheiz Deschner...
Niby wciąż wierzę,że zło to tylko :"Cząstka siły mała, Co złego pragnąc zawsze dobro zdziała".Niby wciąż wierzę, a jednak NIE wierzę,by symbol krzyża w ogóle coś znaczył dla hierarchii katolickiej i jakiejkolwiek innej.
gdyby znaczył cokolwiek to by go tam NIE było, gdzie tego znaku NIE chcą inni.Tego właśnie wymagałby szacunek dla krzyża jako symbolu.
Ale symbol jest zawieszony cichcem w nocy i wciąż wisi...A nad nami wisi problem większy niż teraz mogę wyrazić, bo teraz muszę ratować swoją wiarę we własne siły, czego i Państwu życzę. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz