piątek, 22 lipca 2011

"Czułość roztaczaj nad moim światem..."

wybrzmiewa Czesław Niemen, podczas gdy Helusia wydaje się śpiąca.

Ryszard mówi szeptem: ona nie pamięta w ogóle Niemena, choć ...Mówi,że słyszy po raz pierwszy...
Helusia gestem dłoni zaprasza  i głową wybija rytm .Chce " lecieć i wrócić" - myślę sobie, podczas gdy otwiera oczy i wysuwa głowę do przodu, by lepiej widzieć Małgorzatę Niemen.Dopiero teraz kojarzę urodę Pań.Ryszard jakby wyczuł myśl moją i pokazuje pożółkły album.Teraz ja kiwam głową , gdy idą nutki:
"...są i dziś oni, co zwykli deptać każde ziarnko ziemi...".Będzie jeszcze manifest:
" a ty macierzyńską mocą je ochraniasz" i rodzina Niemenów usiądzie przy instrumencie , którego nazwać się nie ośmielę.
-Po raz pierwszy usłyszałam Niemena, który...Zawsze Go słyszę po raz pierwszy...Od lat 60-tych,a nie umiem zagrać nawet "Płonącej stodoły"...Popatrzyła na swoje ręce i zrobiła " radarki".To rytualny pobór energii kosmicznej.Robimy to samo i potem każdy przechodzi do swoich zajęć.
- Chciał ode mnie czułości...- wzdycha Helusia , a Ryszard podaje nam kawę, a do kawy talerzyki z niespodzianką.Przygląda się nam, gdy rozkoszujemy się ryżem z cynamonem i fruktami zalanymi czekoladą.Helusia życzy sobie w im tylko znanym języku, by podszedł do łóżka.Obejmuje go i gładzi, a ja czuję,że
 też bym tak chciała.Więc przyłączam się po swojemu do aktu wdzięczności za radość,którą nam sprawił.Mówi,że pracy ma moc i nie wie, czy się obrobi, bo fasolę trzeba zebrać,przepielić astry i na dodatek musi jeszcze rozprawić się z kretem i mrówkami.-Tak jak ci mówiłam, zrób , kochanie...
- Miłość, jeśli jest, to ona robi, co chce...- uśmiecha się Helusia i wiem,że jest szczęśliwa.
-Ideały, jeśli je kto ma, muszą być pełne energii twórcze. Byłam wobec nich wymagająca...

-Jak wobec siebie...- wtrącam, ale wtrętu Helusia nie podziela.
- Każdy ma taką moralność , fe, co za słowo,jaką ma naturę. A natur z grubsza mamy dwie.Natura przywództwa nad sobą-nie mylić z żądzą  panowania nad innymi!!!- i natura niewolników. Z jakiegoś ważnego powodu nie mam natury niewolniczej.To spraw genów albo...Wszyscy w mojej rodzinie, jak pamiętam chcieli się uwalniać od moralizny i jakoś tam się uwalniali albo nie.Czułam,że to ważne jest niesłychanie...A potem to jakoś po swojemu zaczęłam...
- Trzeci mąż bardzo mnie do tego mobilizował.Akceptował mnie. Miał dość poczucia własnej wartości, by to robić...To był kamień węgielny.Powiedziałam: nie myśl o mnie jak o żonie i nie traktuj mnie jak żonę, proszę!
Łatwo powiedzieć..., ale łatwo nie było.Nic, co wartościowe łatwym być nie może.Wpadł mu w ręce Fryderyk Wielki... Co on się z nim nasprzeczał, nawadził, natargował.Rzucił kiedyś "Tako rzecze Zaratustra" w ścianę i ...
-Myślał słowami.Dzielił się ze mną nimi.Uczyliśmy się rozmawiać. Czasem całe noce były przegadane...Kiedyś powiedział...

- Dobciu! czy pamiętasz może jak ... Nie nie, nie możesz pamiętać. Najstarsi górale nie pamiętają jak się miała historia matriarchalna.Bachofen może coś
czuł pismo nosem, alem go nie studiowała.Czyli o 99 procent historii człowieka nie wiem nic, a próbuję zrozumieć dlaczego doszło do tragedii ludzkiej...
-On w te sprawy wchodził głęboko, coraz głębiej i zmieniał się nieustannie.Jak kobieta.Tak- miałam swoje pięć minut z mężczyzną.Czułym, kochającym, bo rozumiejącym...Jak on na mnie patrzył! Jakby mnie widział gdzieś na scenie i...
- Pewnej niedzieli zadzwonił telefon: Twój ojciec zmarł! Mój ojciec, mój ból...

Na cmentarzu wręczono mi testament: "Ukochanej córce..." brzmiały pierwsze słowa.Połowę spadku przeznaczyłyśmy na zadośćuczynienie dla trzech matek

dziewczynek od 9-12 lat.Jeden wyrok, dwie ugody ...Nagle stałyśmy się bogaczkami i myślałam o studiach.Los pomyślał o macierzyństwie i gdy urodziłam Michałka miałam przy sobie najlepszego z ojców.Synowie-czysta radość...czego jeszcze można było chcieć?! Nie chciałam nic więcej...
Bałam się tylko strachu.Jak Hiob, jak każdy...musiałam przez to przejść.Może dlatego,że bałam się o rodzinę tak bardzo,że ściągnęłam nieszczęście...
Miało długie nogi i było moją przyjaciółką...Nic nieznaczący epizod drugiego męża kosztował nas wiele.Za wiele jak na jego rangę, ale ...Nie byłam dość mądra, by to rozumieć.Zdrada! To okrutne i bezwzględne słowo omal nas nie zrujnowało zupełnie.Męża i mnie.Najbardziej ucierpiał Jaś, bo to on pierwszy
"zobaczył" zdradę, a potem nieustannie o niej słuchał od kolegów na podwórku.
Bezwzględność dzieci współbrzmiała z półszeptami otoczenia...Nawet mamusia...Ona też miała wątpliwości.Jak każdy.Podupadła na zdrowiu i ...
-Czy już ci mówiłam,że Irlandia podnosi głowę wobec obyczajów Watykanu?
-zapytała i pogrążyła się swoim świecie.
Opuszczałam gościnny dom Helusi, gdy Ryszard naprawiał ogrodzenie.Wyszłam w samą porę, by potrzymać sztachety.Był uradowany moją miną i powiedział,że
prawdziwa niespodzianka czeka mnie jutro.

W domu przywitał mnie Kudłaty.Serią zarzutów,doniesień i osądów.I pytaniem, gdzie mieszkam.-Chyba jeszcze nie wiem,ale  pomyślę... .-odpowiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz