środa, 9 października 2013

JAK POLSKI BISKUP

Od dawna miałam zamiar pisać o księżowskim poziomie wypowiedzi publicznych, ale wciąż przeszkadzały mi pozytywne wyjątki, by uogólniać . Wpisu o tym poziomie już jednak NIE będzie.NIE napiszę go już, bo nie ma już o czym, zatem wpis stał się bezprzedmiotowy.Zabrakło poziomu... Świat nieco się jeszcze dziwi "poziomem" polskich biskupów, ale chyba NIE dziwią się Polacy. Na którymś z blogów próbowałam być dowcipna.Wyszło mi średnio, bo napisałam,że gdy chodzi o księży to wyłącznie dzieci są winne pedofilii.Przepraszam za ten wpis ze skruchą. NIE domyśliłabym się,że w podobny sposób mogą sobie "żartować" biskupi.Tym bardziej NIE mogłabym przypuszczać,że ktoś może powiedzieć,iż przyczyną pedofilii są rozwodnicy... Z pewnym gatunkiem ludzi NIE prowadzi się rozmów i NIE można się spodziewać po nich niczego, czego byśmy mogli spodziewać się po INNYCH, więc o poziomie księżowskich wypowiedzi wpisu NIE będzie. Jeśli coś będzie, bo musi być, to wstyd na świat cały, ale to już inna kwestia.

czwartek, 3 października 2013

PRAWO MURPHY"EGO w polityce i religii NIE działa?!!!

Coś mi mówi,że sama wiedza -zwana Prawem Murphy"ego- NIE powstawała w oderwaniu od polityki i religii. Ogólne prawa sprawdzają się co do joty. Mogło się nie udać to co zamierzyłam robić na blogu, więc się nie udało, wszak prawo przewiduje,iż : "Jeżeli coś może się nie udać- nie uda się na pewno". Przede wszystkim NIE udaje się robienie kilku rzeczy naraz, bo natychmiast zaczyna działa II i III prawo, czyli wszystko wali się naraz.I tak właśnie się zrobiło wczoraj, bo naruszyłam IV-te prawo, o czym wstydliwie NIE wspomnę, bo nie za bardzo lubię wykłócać się z głupcem. Najtrudniejsze dla mnie jest jednak prawo, które powiada:"Jeśli myślisz,że idzie dobrze- na pewno nie wiesz wszystkiego". No nie wiem wszystkiego, ale wiem jedno: Trudne problemy pozostawione same sobie staną się jeszcze trudniejsze. Zatem zabieram się za rozwiązywanie swoich - i nie tylko swoich-problemów, a to oznacza,że biorę urlop od blogowania na czas nieokreślony. W czasie tym będę próbowała udoskonalić to, co już napisałam na boku. Nie powinno to trwać zbyt długo, bo prawo ostrzega:"Jeśli udoskonalasz coś dostatecznie długo- na pewno to zepsujesz". Serdecznie pozdrawiam Użytkowników praw Murphy"ego.

wtorek, 1 października 2013

Kara i zbrodnia

Jeszcze za czasów Fiodora Dostojewskiego wszystko względem ładu moralnego było w najlepszym porządku.Najpierw szła zbrodnia, a po zbrodni kara. Najpierw Raskolnikow szorstko obchodził się ze śledczymi, dbając, by było urzędowo, z całym ceremoniałem i wolał wiedzieć bez żadnych wątpliwości :"Zamierza pan badać mnie urzędowo, z całym ceremoniałem?". W końcu jest badany i ceremoniał badania w "Zbrodni i karze" Dostojewskiego tak jest opisany,że w końcu gdzieś w sercu na dnie rodzi u czytelnika bestsellera wszech czasów rozgrzeszenie dla zbrodni i dla kary. Stajemy gdzieś obok każdego z bohaterów i jakimś dziwnym zrządzeniem jesteśmy przez chwilkę albo dwie- każdym z nich.Na tym właśnie polega geniusz pisarski Fiodora- człowieka, który sam osobiście sporo przeżył, bo nie odbyło się bez zbrodni i bez kary. Ale już w "Zbrodni i karze" pobrzmiewa ta sama nutka, która jest obecna w Księdze Hioba.Smutna nutka smutnego losu człowieka, który jest przeczołgiwany/poniewierany/poniżany... i nie zawsze potrafi poradzić sobie ze sobą. Jest w życiu Hioba i Raskolnikowa- bo jest w życiu każdego człowieka- taki moment,że człowiek potrzebuje obecności innego człowieka.Choćby to była obecność urzędowa i ceremonialna w najgorszym razie- jest ta obecność absolutną koniecznością.Mądrzy ludzie mówią - a ja im wierzę- że ta potrzeba obecności innego człowieka wynika z niezbywalnej tęsknoty za akceptacją/aprobatą/uznaniem. Akceptacja/aprobata/uznanie to dla wielu ludzi postawa naturalna.Tak jest z Dostojewskim właśnie. Jeszcze za czasów Fiodora Dostojewskiego pokazywano ZŁEGO, by go przerabiać wszelkimi dostępnymi środkami na kogoś innego.Tej przemianie, tej walce dobra ze złem kibicowaliśmy podczas lektury albo w telewizji i z łezką w oku oczyszczali swoje sumienie. I nagle spostrzegliśmy ze zdumieniem wielkim,że coś się radykalnie zmieniło w porządku zbrodni i kar, bo oto mamy przed sobą obraz diametralnie różny: jest najpierw KARA, a potem ZBRODNIA- lawina zbrodni. Tak jest w serialu "Breaking Bad", ale chyba nie tylko w serialu.Sześć lat emisji w Ameryce i zachwyt. Zachwyt świata dla kierunku przeciwnego dotychczasowej moralności może będzie dla mnie bardziej zrozumiały, gdy obejrzę sobie serial.Póki co- odnotowując oczywistość zmian w zakresie moralności- próbuję tylko uzasadniać przekonanie,że religia rzymskokatolicka w żaden sposób NIE nadąża za zmianami w zakresie moralności.NIE jest tym samy żródłem moralności, choć historycznie bywało,że jednak była onym żródłem. Serial "Breaking Bad" - jak donoszą nam media- to wyrafinowana gra z sumieniem.Gra, która wciąga, ponieważ moralność jest taka "na jaką pozwalają okoliczności". Zatem okoliczności są także bohaterami serialu. Osobiście wolałabym, by było akurat odwrotnie.Amen.

DZIEWIĄTKA

W numerologii dziewiątka jest liczbą doskonałości wszelkiej, a przede wszystkim duchowej.Tej doskonałości, której tak bardzo niecierpliwie pragnie/potrzebuje/żąda era Wodnika.Dziewiątka to liczba wtajemniczenia.O dziewiątce można czytać i czytać i nigdy nie ma się dość, bo DZIEWIĄTKA to ostatni krok przed... Przed czymś zupełnie nowym, ale póki co mamy stare, czyli ośmiu kardynałów mężczyzn i papież- też rodzaju męskiego. Kobiety niech śpią spokojnie. Nie przyjdzie do nich pocztą , a ni w żaden inny sposób -powołanie do służby religijnej na poziomie decyzji.Nie zostaną powołane na osiem kardynalskich funkcji.Funkcji tak ważnych we współczesnym patriarchalnym świecie,że przecież NIE dla kobiet. W numerologii liczba dziewięć jest wielokrotnością siebie w sobie, czyli ...Eeee, co ja będę Wam tłumaczyć.Znacznie lepiej ode mnie zrobili to już na blogach wielu - INNI Internauci, których serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wnikliwość i rozległą wiedzę w pigułce. Na posiedzeniach Rady Kardynałów OŚmiu w Rzymie pod egidą Papieża , brakuje OŚMIU KOBIET KARDYNAŁÓW. Niewątpliwie kobiety zostaną powołane i dopiero wówczas liczba DZIEWIĘĆ będzie mogła znaczyć tyle ile znaczy w swojej istocie. Nie mam pewności, czy jest w chwili obecnej KOBIETA, która przyjęłaby zaproszenie do Rady Kardynałów. Jeśli Państwo zaszczycaliście mnie swoją obecnością na blogu "TAKIAMEN" w 2012 roku- to pamiętacie o STU DNIACH.W wyjątkowym spotkaniu wyjątkowych LUDZI brały udział wyjątkowe KOBIETY.Żadna z NICH NIE wyraziła zgody na żadne stanowisko kościelne, a w szczególności biskupie.Gdy przyszła kolej na mnie, a przyszła tylko dlatego,że zastępowałam chorego Daniela( b.księdza)- byłam przerażona jak chyba nigdy przedtem.Gdy usłyszałam swój głos było już "po ptokach", czyli obecni na spotkaniu usłyszeli: niech sprzątają sami.... Otóż dobrze wiemy,że są ludzie, którzy NIE sprzątają sami, ale to już jest zupełnie inna bajka.Serdeczności.